Uważa się powszechnie, że zimno ma bardzo duży wpływ na zachorowania na grypę i na choroby grypopodobne. W istocie przyczyną w/w chorób są wirusy.
Również rozpowszechniony jest pogląd, że te choroby występują częściej w czasie zimnych pór roku niż w lecie.
A więc można się zimą czy jesienią o wiele szybciej przeziębić niż podczas ciepłej pogody np. latem.
Jak dotąd nie znaleziono jednak na to żadnych naukowych dowodów.
Trzeba wyjść z założenia, że pogoda ma jedynie niewielki wpływ na to, czy się zachoruje na infekcje grypową.
Pośrednio jednak chłodne pory roku odpowiadają znacząco za zachorowania na infekcje grypowe i katar, ponieważ w tym czasie ludzie przebywają o wiele dłużej w ciepłych i suchych pomieszczeniach, gdzie
wirusy moga się o wiele szybciej rozprzestrzeniać (zakażenie następuje drogą kropelkową).
Inny szeroko rozpowszechniony pogląd mówi o tym, że zimne ręce i zimne stopy łatwo mogą doprowadzić do infekcji.
W tym przypadku istnieje co prawda mnóstwo przesłanek, że tak w rzeczywistości jest(w naszych artykułach chcemy również ukazać związek pomiędzy lepszym ukrwieniem kończyn i przestrzenią gardłowo-nosową, a skuteczniejszą barierą przeciwko infekcjom), ale są również znane wyniki badań, które nie potwierdzają tej tezy.
Uważa się, że do zachorowania może dojść jedynie po kontakcie z wirusem.
Jednak bez wątpienia korzystne jest dla organizmu, jeżeli dłonie i stopy, jak i przestrzeń gardłowo-nosowa - są dobrze ukrwione,
co prawdopodobnie może zmniejszyć ryzyko zakażenia.
Badania Erdla i Schnitzera wskazują na zmiany w ukrwieniu błon śluzowych nosa w powiązaniu z oddziaływaniem zimnych bodźców - chłodzenie stóp powodowało gorsze ukrwienie błon śluzowych nosa i gardła.
Bardzo popularny jest również pogląd, że przy chłodnej pogodzie trzeba nosić czapkę, aby nie zachorować na grypę.
Oczywiście, że ciało traci bardzo wiele ciepła przez głowę. Jeżeli człowiek jest już chory, to w istocie brak nakrycia głowy zabiera organizmowi mnóstwo energii, którą musi dodatkowo wyprodukować.
Natomiast nigdzie nie dowiedziono, że zdrowy człowiek szybciej mógłby zachorować, gdyby nie założył czapki.
Również bardziej ekstremalne oddziaływanie zimna nie są powiązane ze zwiększoną zapadalnością na infekcje grypowe.
Już w czasie wojny zaobserwowano, że żołnierze, mimo dotkliwego chodu nie chorują częściej na grypę.
A teraz kilka słów na temat problemu tzw. przeciągów. Dotychczasowe wnioski w połączeniu z obserwacjami poczynionymi u morsów pokazują, że intensywne zimne bodźce nie mają wpływu na zwiększona zachorowalność.
Jest wprost przeciwnie. Jeżeli stosuje się je prawidłowo, to stanowią świetne narzędzie profilaktyczne.
W przypadku intensywnych bodźców - chodzi o takie bodźce, które wpływają w poważnym stopniu na termoregulację, a nawet wymuszają pewne procesy regulacyjne w organizmie. Natomiast przeciągi to relatywnie łagodne bodźce, które nie wpływają w żadnym stopniu na procesy regulacyjne organizmu. Przeciąg prowadzi do lokalnego lub ogólnego wychłodzenia i co za tym idzie do obniżenia
bariery ochronnej przed wirusami. Wychłodzenie nie jest celem morsowania, istotą jest tu zastosowanie intensywnego bodźca w stosunku do skóry i całego organizmu.
Podsumowując można stwierdzić, że zimno nie posiada żadnego chorobotwórczego wpływu na organizm ludzki.
Aby zachorować na grypę, konieczne jest zetknięcie się z wirusem.
W niektórych przypadkach - szczególnie w połączeniu z łagodnymi zimnymi bodźcami, które nie wywołują gwałtownych zmian termoregulacyjnych - może dojść do zwiększonej podatności organizmu na infekcje grypopodobne.
Pewna ostrożność, również noszenie czapki lub trzymanie w cieple rąk i nóg, jest jak najbardziej wskazana - tym na pewno nie można sobie zaszkodzić.
Również bardzo często mówi się, że zimno może wywołać infekcje dróg moczowych.
Wiele przeprowadzonych badań tego nie potwierdziło. Nie znaleziono żadnych dowodów na wpływ morsowania na zmiany w moczu czy funkcje nerek,
co jednak nie zwalnia nikogo z zachowania ostrożności, czy też z rezygnacji z morsowania w przypadku choroby nerek.